Mati i wielkie fałszerstwo

Tamta chwila trwała może tyle, ile trwa krótka przerwa w szkole, ale zdawała się dłuższa niż dwie lekcje polskiego. Byłem pewny, że właśnie teraz panowie Kopytko otwierają walizkę z fałszywymi pieniędzmi. Wyobraziłem sobie, jak jesienny wiatr porywa w górę stare polskie marki z podobizną Tadeusza Kościuszki i roznosi je po całym mieście. Żeby nie stać bezczynnie, złapaliśmy się z chłopakami za ramiona. Zaśpiewaliśmy piosenkę do melodii zapamiętanej z ostatniej lekcji muzyki. Słowa wymyślił Olga: Polska marka, stary złoty, my wróżmymy Wam kłopoty".