Dziwi jednak coś innego: miliony Europejczyków co roku zwiedzają Turcję oglądając pozostałości po niegdyś kwitnącej cywilizacji chrześcijańskiej, nie zadając sobie podstawowego pytania: co się stało z tą cywilizacją? Dlaczego przestała istnieć? Jak gdyby zniknięcie kilku milionów ludzi było czymś naturalnym...
Karabaszi nie był historykiem ani politykiem. Był po prostu wrażliwym człowiekiem, którego przeraziło to, co zobaczył: z jakim okrucieństwem muzułmańscy sąsiedzi masakrowali rdzenną ludność chrześcijańską, która w niczym nie zawiniła i nie sprowokowała ich agresji. Jego opisy zawierają nieścisłości z geograficznego i historycznego punktu widzenia, są jednak świadectwem tego, w jaki sposób Turcja stała się turecka (a nie wielonarodowa) i muzułmańska (a nie wielowyznaniowa). Nas, dzisiejszych czytelników, powinno przerazić również to, z jakim cynizmem od 100 lat państwo tureckie udaje, że to wszystko się nie wydarzyło.
Niestety, schemat ten powtarza się również w innych krajach muzułmańskich, gdzie ludność chrześcijańska jest stopniowo wypierana lub agresywnie masakrowana, po czym władze udają, że nic się nie wydarzyło. Warto więc zapoznać się ze świadectwem przelanej krwi, która woła donośnie, jak krew sprawiedliwego Abla zamordowanego przez brata z powodu zazdrości...