Śpiewa my-słowiczek

Śpiewa my-słowiczek

"Na świecie szalała wojna światowa, w piwnicy toczyły się zaś małe potyczki i pyskówki. Dziadek Hugon powiedział kiedyś, ze Chrystusowe kazanie na Górze jest wspaniałe, ale o kilka numerów za duże na normalnych zjadaczy chleba. Pod wieczór ciocia Jadwiga racjonowała kolację, połykaną przez dizeci z łapczywą zawziętością. Były wygłodzone. Dziadek pojawiał się w piwnicy i pocieszał, że wszystko się ostatecznie kończy, nawet wojna światowa. Poprzednia też się skończyła. Po niej nastąpiły lokalne rozruchy, powstania i przesunięcia granic. Tak jest zawsze. Nowy porządek jest przyczyną kolejnych konfliktów, które powoli narastają, zaczynają bulgotać jak dojrzewające wino, a w końcu wybuchają gwałtownie jak wulkan. Jego dwaj synowie – Bercik i Józik – walczyli z Grenzschutzem pod Annabergiem, żeby u nas była Polska. Jak ja wywalczyli, to Bercik był bezrobotny, Józik pracował na kolei. Bercika Niemcy sprali do nieprzytomności, Józik uciekł do Generalnej Gubernii. Dziadek zamyślił się, poszperał patykiem w fajce, po czym radził wnukom nie zajmować się polityką. On przez całe życie unikał polityki i knajpy. I dobrze na tym wyszedł." Fragment.

ks. Zygmunt Podlejski
ISBN 83-88465-52-X
Kraków 2002
Ilość stron 240
Oprawa miękka
Format 124x200